Mówisz że tekst nic nie daje - może i tak ale zależy komu i co kto ma w głowie... Recenzja, którą zaprezentowałem (jej tekst czyli) dał mi to, że podobnie jak jej twórca, stawałem okoniem do seri FM. Dzięki tekstowi przekonałem się jednak by zagrać (co z resztą mocno mnie zdziwiło) i od tamtej pory, gdy tytlko mam czas dla siebie, zajmuję się swoim wirtualnym klubem.
Mówisz że są jakieś wyznaczniki tworzenia recenzji? kurcze nie wiedziałem... jedyne co wiem (ale emogę się mylić, bo czytałem jedynie jakieś tam ksiązki na ten temat) - to to, że recenzja ma być zbiorem subiektywnych odczuć i emocji jej autora. Wiem pewnie nie mam racji, bo powtarzam tekst, który nic nie daje. Zamiast je czytać, powinienem słuchać Ciebie szanowny moderatorze, bo przecież skoro rzekłeś, że "nie recenzuje się trzeciej części trylogii jeśli nie czytało się dwóch poprzednich" to widać jest to paradygmat absolutny...
Powiedz mi jeszcze tylko, jak wiele odsłon miała seria FM i jak daleko w czasie musiałby cofnąć się recenzent, by stworzyć tekst wpasowujący się w Twoje wytyczne? (podpowiedź - seria FM miała więcej niż 3 części ;) zatem powtarzanie hasła na temat trylogii jest tu jakoś tak niepodpasowane).
Wychodzi wiec na to, że FM to jakby wieloksiąg - prawdziwa saga. Czy aby więc recenzować najnowszą jej część, trzeba zapoznać się z całością.
A tak poważnie to mocno bredzisz z tą trylogią, gdyż w takich przypadkach poszczególne części stanowią jedną całosć. Wątki zapoczatkowane w cz. 1, w kolejnych są rozwijane a nie modyfikowane i opowieziane w inny sposób. Nie rozumiem jak ma sie to do FM - przecież każda z kolejnych odsłon to osobna gra. Twoja teoria miałby rację bytu gdyby sparwa dotyczyła chociażby Starcrafta 2, podzielonego na osobne kampanie. Ich połączenie dałoby jedną spójną całosć. W jaki sposób więc chciałbyś uczynić jedną całosć z poszczególnbych odsłon FM?