Więcej artykułów o podobnej tematyce
A cóż to za gra?
Cities: Skylines to w najprostszy sposób ujmując gra o budowaniu miasta i na tym mógłbym zakończyć. Natomiast nie jest to zwykły Citybuilder. Gra jest wymagająca i początki przytłaczają. Oferuje ona bardzo dużo i zaopatrzona jest w multum dodatków. Posiada opcje przechodzenia scenariuszy, natomiast nie są one dostępne w podstawowej wersji gry. Przejdźmy jednak do mojej dwugodzinnej gry (bo taki czas wyznaczyłem sobie na każdą z darmówek).
Czas zostać Burmistrzem!
Chcąc nie chcąc przyszło mi zarządzać miastem. Wybrałem mapę Czarnolesie, ponieważ ekran wyboru pokazywał mi, że jest to przestrzeń zaopatrzona mniej więcej po równo w zasoby dostępne w grze. Jako, że doświadczenie z Citybuilderami mam takie, że grałem kilka godzinek w SimCity to stwierdziłem, że dla żółtodzioba wybierzmy coś co wydaje się być łatwe. No. Tak. Wydaje się…
<figure class="wp-block-image size-large is-resized">
[imgdesc]Panie, a gdzie żeś Pan kupił taka ładną ziemie?![/imgdesc]</figure>
Taki obrazek przywitał mnie od razu po odpaleniu Nowej Gry. Mówię sobie „E luźno podobnie jak w SimCity". Buduje więc drogi w jedną w drugą. W dół obrazka stawiam miejsca na budynki mieszkalne, oraz usługowe. W górę obrazka przemysł. W sumie byłem ciekaw czy da się grać w ogóle bez przemysłu bo, trochę mnie irytowały powstające przez nie zanieczyszczania. Wszystko fajnie, tylko po pierwszych trzydziestu minutach gry zorientowałem się, że poprowadziłem wszystkie drogi jednopasmowe. Myślę luźno dadzą radę. Nie dali…
W międzyczasie rozstawiam kanalizacje, prąd, wszystko działa ludzie zjeżdżają, miasto zarabia. Mówię: „Łe, widać, że wrodzony talent. Urodziłem się by miastem zarządzać i je postawić." Nic bardziej mylnego. Zdobywasz poziom miasta czas na budowę kliniki, kolejny poziom policja i straż. Stawiasz jakieś parki, szkoły, żeby ludzie się cieszyli. Kolejna elektrownia wiatrowa bo przecież ludzi się nazbierało i nagle pojawia się coś takiego…
<figure class="wp-block-image size-large">
[imgdesc]Korona nawet tutaj?![/imgdesc]</figure>
Shadowlands przypuszcza atak
Po godzinie całe miasto umiera. Początkowo bez paniki, stawiam jedną klinikę, potem druga, trzecią. Powoli zaczyna się drżenie w sercu i myśl „To chyba szybciej niż 2 godziny". Myślę może zacznę robić ulice jednokierunkowe, może rozładuje ruch. Gdzie, zatamowałem go tak, że liczba osób chorych podwoiła się. ŚWIETNIE! Chwile później wpadam na pomysł „Usuwamy budynki z umierającymi". Nie spodziewałem się, że to zadziała, ale… zadziałało, krótkofalowo. Nie wiem do końca dlaczego, ale przypuszczam, że przez to iż ciągle byłem na plus, a ludzie przybywali do miasta bo usuwałem im „chore" domy to mogłem dobudować chyba z 10 klinik. Przez co musiałem wydać około 100 tysięcy waluty w grze (a w początkowej fazie gry to ogromna ilość hajsu). Miasto uratowane!
Zostało mi jeszcze około trzydziestu minut, za każdy poziom rozwoju miasta dostawałem jakieś pieniążki, więc spróbowałem zrobić osiedle dla bananów, byle by więcej hajsu do miasta wrzucali. To po wszystkich przejściach było całkiem proste. Kilka prostokątów, trzy różne parki, szkoła podstawa, średnia, autobusy i nagle przyrost pięć tysięcy. Ledwo kończę budować trasy dla autobusów, a tu dostaje poziom i mogę stacje metra robić, ale po co? Jak ja nie mogę jeszcze bloków stawiać, jakiś rezydencji, czy wieżowców. Wszystko wygląda jak suburbia i to jednak biedniejsze.
Niestety w tym momencie skończył mi się czas. Szkoda bo chciałem jeszcze zbudować uniwersytet i zobaczyć czy budynki mieszkalne jeszcze bardziej się zmienią. Myślałem nawet żeby poczekać, ale jak zobaczyłem, że postawienie tego budynku kosztuje 75 tysięcy. I am out…
<figure class="wp-block-image size-large">
[imgdesc]Dzieło niczym Banksy.[/imgdesc]</figure>
Tak prezentuje się efekt końcowy, a co do gry. Bardzo przyjemna, odprężająca. Jak wracasz po ciężkim dniu, lub pełnym frustracji, odpalisz sobie i zaczniesz powoli budować miasto, to jestem pewny, że zgubisz poczucie czasu. Grałem dwie godziny i nie wiem kiedy mi minęły, a miałem jeszcze ochotę dobudować coś jeszcze byle by zobaczyć co się zmieni. Najciekawsze ze to co wam pokazuje obrazek to jest jeden z obszarów a mogę dokupić takich jak ten jeszcze kilka. Przez co rozwój miasta, dzielenie go na strefy, rozdzielenie stref na mieszkalne czy przemysłowe, tworzenie mostów i wiele, wiele innych jest tak duże, że ogranicza nas tylko nasza wyobraźnia
Dlatego Cities: Skylines dostaje ode mnie 4/5 OKEJEK! (Tak OKEJKI będą moją oceną! Dlaczego?! Bo tak!)
Tłumy szaleją! Twórcy gry wiwatują! Ja otwieram szampana! Elo!
Cities: Skylines to w najprostszy sposób ujmując gra o budowaniu miasta i na tym mógłbym zakończyć. Natomiast nie jest to zwykły Citybuilder. Gra jest wymagająca i początki przytłaczają. Oferuje ona bardzo dużo i zaopatrzona jest w multum dodatków. Posiada opcje przechodzenia scenariuszy, natomiast nie są one dostępne w podstawowej wersji gry. Przejdźmy jednak do mojej dwugodzinnej gry (bo taki czas wyznaczyłem sobie na każdą z darmówek).
Czas zostać Burmistrzem!
Chcąc nie chcąc przyszło mi zarządzać miastem. Wybrałem mapę Czarnolesie, ponieważ ekran wyboru pokazywał mi, że jest to przestrzeń zaopatrzona mniej więcej po równo w zasoby dostępne w grze. Jako, że doświadczenie z Citybuilderami mam takie, że grałem kilka godzinek w SimCity to stwierdziłem, że dla żółtodzioba wybierzmy coś co wydaje się być łatwe. No. Tak. Wydaje się…
<figure class="wp-block-image size-large is-resized">
Taki obrazek przywitał mnie od razu po odpaleniu Nowej Gry. Mówię sobie „E luźno podobnie jak w SimCity". Buduje więc drogi w jedną w drugą. W dół obrazka stawiam miejsca na budynki mieszkalne, oraz usługowe. W górę obrazka przemysł. W sumie byłem ciekaw czy da się grać w ogóle bez przemysłu bo, trochę mnie irytowały powstające przez nie zanieczyszczania. Wszystko fajnie, tylko po pierwszych trzydziestu minutach gry zorientowałem się, że poprowadziłem wszystkie drogi jednopasmowe. Myślę luźno dadzą radę. Nie dali…
W międzyczasie rozstawiam kanalizacje, prąd, wszystko działa ludzie zjeżdżają, miasto zarabia. Mówię: „Łe, widać, że wrodzony talent. Urodziłem się by miastem zarządzać i je postawić." Nic bardziej mylnego. Zdobywasz poziom miasta czas na budowę kliniki, kolejny poziom policja i straż. Stawiasz jakieś parki, szkoły, żeby ludzie się cieszyli. Kolejna elektrownia wiatrowa bo przecież ludzi się nazbierało i nagle pojawia się coś takiego…
<figure class="wp-block-image size-large">
Shadowlands przypuszcza atak
Po godzinie całe miasto umiera. Początkowo bez paniki, stawiam jedną klinikę, potem druga, trzecią. Powoli zaczyna się drżenie w sercu i myśl „To chyba szybciej niż 2 godziny". Myślę może zacznę robić ulice jednokierunkowe, może rozładuje ruch. Gdzie, zatamowałem go tak, że liczba osób chorych podwoiła się. ŚWIETNIE! Chwile później wpadam na pomysł „Usuwamy budynki z umierającymi". Nie spodziewałem się, że to zadziała, ale… zadziałało, krótkofalowo. Nie wiem do końca dlaczego, ale przypuszczam, że przez to iż ciągle byłem na plus, a ludzie przybywali do miasta bo usuwałem im „chore" domy to mogłem dobudować chyba z 10 klinik. Przez co musiałem wydać około 100 tysięcy waluty w grze (a w początkowej fazie gry to ogromna ilość hajsu). Miasto uratowane!
Zostało mi jeszcze około trzydziestu minut, za każdy poziom rozwoju miasta dostawałem jakieś pieniążki, więc spróbowałem zrobić osiedle dla bananów, byle by więcej hajsu do miasta wrzucali. To po wszystkich przejściach było całkiem proste. Kilka prostokątów, trzy różne parki, szkoła podstawa, średnia, autobusy i nagle przyrost pięć tysięcy. Ledwo kończę budować trasy dla autobusów, a tu dostaje poziom i mogę stacje metra robić, ale po co? Jak ja nie mogę jeszcze bloków stawiać, jakiś rezydencji, czy wieżowców. Wszystko wygląda jak suburbia i to jednak biedniejsze.
Niestety w tym momencie skończył mi się czas. Szkoda bo chciałem jeszcze zbudować uniwersytet i zobaczyć czy budynki mieszkalne jeszcze bardziej się zmienią. Myślałem nawet żeby poczekać, ale jak zobaczyłem, że postawienie tego budynku kosztuje 75 tysięcy. I am out…
<figure class="wp-block-image size-large">
Tak prezentuje się efekt końcowy, a co do gry. Bardzo przyjemna, odprężająca. Jak wracasz po ciężkim dniu, lub pełnym frustracji, odpalisz sobie i zaczniesz powoli budować miasto, to jestem pewny, że zgubisz poczucie czasu. Grałem dwie godziny i nie wiem kiedy mi minęły, a miałem jeszcze ochotę dobudować coś jeszcze byle by zobaczyć co się zmieni. Najciekawsze ze to co wam pokazuje obrazek to jest jeden z obszarów a mogę dokupić takich jak ten jeszcze kilka. Przez co rozwój miasta, dzielenie go na strefy, rozdzielenie stref na mieszkalne czy przemysłowe, tworzenie mostów i wiele, wiele innych jest tak duże, że ogranicza nas tylko nasza wyobraźnia
Dlatego Cities: Skylines dostaje ode mnie 4/5 OKEJEK! (Tak OKEJKI będą moją oceną! Dlaczego?! Bo tak!)
Tłumy szaleją! Twórcy gry wiwatują! Ja otwieram szampana! Elo!