funko fusion

RPG Mount & Blade: Warband

N

ninja666

Gość
Mount & Blade: Warband to hybryda gry RPG i RTS wydana w 2010 roku przez TaleWorlds. Jest to ulepszona wersja gry Mount & Blade: Way of the sword wydanej w 2005 roku (w 2008 w Polsce) przez to samo studio. Pomimo faktu, że to RPG nie uświadczymy tutaj ani ratowania świata, ani wybrańca, który odmieni jego losy, ani nawet świata fantasy. Tak, dobrze czytacie. Pierwszy od dłuższego czasu RPG dziejący się w średniowieczu, ale bez fantasy. Calradia (bo tak zwie się kraina, w której toczy się akcja gry) to świat czysto średniowieczny, bez magii i dziwacznych stworzeń. W grze na początku musimy stworzyć swoją postać. Robimy to na dwa sposoby, które potem dają nam gotowy obraz statystyk postaci. Najpierw odpowiadamy na kilka prostych pytań, dzięki którym ustalamy przeszłość bohatera. Może on być zarówno zubożałym szlachcicem, który przybył do Calradii w poszukiwaniu chwały i sławy, jak i najemnikiem szukającym przygód. Po odpowiedzeniu na wszystkie pytania naszym oczom ukazuje się typowo RPGowy ekran ze statystykami, w którym możemy dopełnić dzieła i za pomocą punktów postaci powiększyć jej umiejętności pasywne, bojowe i socjalne. Po ustaleniu cech i wyglądu bohatera stajemy przed wyborem, gdzie mamy zacząć naszą przygodę. Mamy do wyboru stolicę jednego z 6 królestw: Rhodoków, Swadii, Nordów, Vaegirów, Chanatu Khegrickiego i Sułtanatu Sarranidzkiego. Każde z tych królestw jest oparte na innej istniejącej w rzeczywistości średniowiecznej bądź starożytnej cywilizacji, np. Rhodokowie to wczesnośredniowieczni Słowianie, Swadia to wszelkie późnośredniowieczne, kosmopolityczne królestwa, a Sułtanat Sarranidzki to coś w stylu krzyżówki Persów i Arabów. Po wybraniu miejsca startu i opisie tego jak dotarliśmy do danego miasta zaczyna się akcja. Nasz bohater (bądź bohaterka) zostaje napadnięty przez zbójcę. Po wgnieceniu go w glebę podbiega do nas pewien bogato odziany mężczyzna, który okazuje się być poważanym w mieście kupcem. Zleca on nam zadanie uratowania jego brata. W tym momencie ci którzy myślą, że będzie trzeba zrobić to samemu są w dużym błędzie. Bowiem w Mount and Blade: Warband niezwykle ważnym elementem jest formowanie jak największej i jak najlepszej jakości armii, tak więc zanim będzie nam dane ruszyć na obóz bandytów najpierw musimy zebrać grupę 5 ludzi gotowych podążać za tobą w charakterze żołnierzy. Jak to zrobić? Wystarczy objechać 2 albo 3 wioski i zapytać w nich, czy nie znalazłby się w niej jakiś chłopek, któremu znudziła się praca w polu i chce wyruszyć w poszukiwaniu przygód. Jeśli się takowy znajdzie, wystarczy zapłacić 10 sztuk złota, by dać mu jakieś prowizoryczne uzbrojenie i jeszcze bardziej prowizoryczną broń i voila, mamy jednostkę gotową do walki. Po zebraniu odpowiedniej liczby ludzi możemy wrócić do kupca po więcej danych odnośnie misji. By dowiedzieć sie, gdzie przetrzymują brata kupca trzeba zwalczyć małą grupkę bandytów kręcącą się wokół murów miasta i przesłuchać ich przywódcę. Po napotkaniu owej grupy automatycznie zaczyna się walka. Właśnie, walka. W Mount & Blade nie uświadczysz typowo RPGowo-RTSowej walki, w której z podziałem na tury będziesz po kolei kierował oddziałami jednostek. W tej grze, gdy zaczyna się walka, gra z mapy świata przenosi się na pole bitwy (które najczęściej jest jakąś mniej lub bardziej zalesioną polaną) i wtedy gracz musi wydawać kierowanym przez AI jednostkom rozkazy w czasie rzeczywistym, jednocześnie samemu uczestnicząc w walce. Po uwolnieniu brata, dostajemy jeszcze jeden "quest obowiązkowy" polegający na wypędzeniu grupki bandytów z miasta. Po pomyślnym (bądź nie) wykonaniu go dostajemy wolną rękę. Tak, nie ma dalej żadnej kampanii, fabuły ani niczego w tym stylu. Calradia stoi przed nami otworem i możemy w niej zrobić co chcemy. Możemy rozbudowywać armię, wykonywać zadania dla przypadkowych przechodniów, mistrzów różnych gildii czy nawet dla wpływowych szlachciców, możemy zostać wasalem na usługach jednego z królów, by potem zarządzać lennem, które władca nam przyzna, lub nawet zbuntować sie i założyć własne państwo. To co się dzieje dalej zależy tylko i wyłącznie od nas. Tak, wiem, rozpisałem się trochę, ale jeszcze trzeba omówić aspekty techniczne gry. Graficznie gra prezentuje się licho, zupełnie jakby twórcy chcieli ją wydać jakieś 7-8 lat temu. Jest to jednak zabieg jak najbardziej celowy, gdyż gdyby M&B miało grafikę na poziomie gier z 2007 nawet to każdy komputer uległby samozapłonowi podczas olbrzymich bitew (a pragnę zaznaczyć, że w grze możliwe jest nawet stoczenie bitwy 800vs900 chłopa). Gra ma słabą grafikę, by jak najmniej obciążać procesor i kartę graficzną podczas przetwarzania tych jakże wielkich ilości modeli, tekstur, dźwięków itp. na polu bitwy. Jeśli chodzi o muzykę to nie wyróżnia sie zbytnio. Coś tam sobie brzdęka w tle, lecz konia z rzędem temu kto zapamięta chociażby jeden utwór ze ścieżki dźwiękowej gry. Mount & Blade: Warband mogę śmiało polecić wszystkim fanatykom rolplejów, których znudziło już fantasy, ratowanie świata i nieśmiertelni wybrańcy. Jednak uprzedzam, że żeby w nią grać trzeba mieć naprawdę dużo wolnego czasu, gdyż ok. 20 godzin zajmuje zebranie porządnej armii a drugie tyle zajmie uczestnictwo w jednej kampanii wojennej.



Krótki gameplay:

[youtube2]
 
Ostatnio edytowane przez moderatora:
Back
Do góry