Darmówki z Epica- #3 The Long Dark
Oh! Świecie survivalowych gierek ileż Cię trzeba cenić ten tylko się dowie, kto zagrał w ich dziesiątki. The Long Dark stworzona przez kanadyjskie studio Hinterland. Osadzona w mroźnej, północnej krainie zwanej „Wyspami Wielkiego Niedźwiedzia”. Jak typowy symulator przetrwania, musimy bawić się w zbieracza, szukać kryjówek, odpowiednio zarządzać ekwipunkiem
Fabuła WOO!
Ekran startowy prezentuje nam trzy tryby gry: Wintermute, który odpowiada za historię. Tryb przetrwania, klasycznie zbieraj i przeżyj jak najdłużej.Ostatnim są wyzwania.
Pierwszą godzinę poświęciłem na historię. Wstęp mnie oczarował. Filmik prezentujący twórców, klimat jaki będzie nam towarzyszył przez resztę zabawy oraz muzyka, wszystko zrobione w sposób serialowego intro. W trakcie wideo z drugiego końca pokoju moja dziewczyna zapytała mnie co oglądam nie widząc tego co dzieje się u mnie na ekranie a tylko słysząc oprawę dźwiękową. Zaskoczenie bardzo pozytywne. Myśli typu „zapowiada się genialnie”.
Po intro gra oczywiście wprowadza nas w mały samouczek, przy opowiadaniu historii głównego bohatera. Postać, którą będziemy sterować nazywa się Will Mackenzie. Prawdopodobnie prowadzi on biznes w oparciu o małe podróże samolotowe lub przewóz rzeczy. Chodząc po trzech małych pomieszczeniach, dowiadujemy się, że żyje samotnie oraz jakiś czas temu zmarł mu ojciec.
Po zrobieniu pierwszych czynności jak rozpalenie ogniska i przespaniu się, dostajemy telefon. Ktoś krzyczy do nas, że nie mógł powstrzymać kobiety, że zmierza w naszą stronę, ponieważ się uparła. W tym momencie wchodzi owa postać, Astrid. Wydaje się być kimś ważnym dla głównego bohatera. Na pewno znają się od bardzo dawna. Astrid prosi nas o przysługę w postaci przelotu i nie zadawanie żadnych pytań. Po krótkiej wymianie zdań godzimy się. Wyruszamy w stronę wysp Wielkiego Niedźwiedzia. Pogoda nam nie sprzyja. Po drodze dowiadujemy się, że Astrid była żoną Willa. Rozmowa klasycznie kręci się wokół ich przeszłości i nagle tracimy panowanie nad samolotem. Wydaje się, że winą jest zorza polarna.
Tak rozpoczyna się nasza gra. Rozbiliśmy się, jest ciemno, wypadliśmy z samolotu wydaje się około 30 metrów w dół, wszystko się pali. Dłoń przebiła nam część samolotu, skręciliśmy kostkę krwawimy. CO ROBIĆ?!
Zadanie: zatamuj krwawienie, ogrzej się. A ty w głowie gdzie jest Astrid?! Dobrze róbmy wszystko po kolei. szybko zbieramy, patyki tkaniny, szukamy apteczki, którą wzięliśmy w podróż (nie wziąłeś bo zamiast do samolotu to miałeś ją tylko w ekwipunku…). Rozwalam skrzynki, bo pewnie tam coś jest. Nic przydatnego. Do jaskini z tkaniny tworzę bandaż, poziom ciepła jest tak niski, że dostaję informacje o prawdopodobnej hipotermii. Ok jak robi się to cholerne ognisko. Bo przecież wszystko się pali, ale ja nie mogę się przy tym ogrzać. Trzy minuty później spacja wybór tworzenia. Jest ognisko kładziemy się obok i…
Panie jak nowy, zero krwawienia, żadnych złamań, wszystko w porządku. Myślę dziwnie, ale zrzucam na poziom trudności, ponieważ wziąłem najłatwiejszy na wszelki wypadek. Wychodzę z jaskini rozbijam dalej skrzynki zbieram materiały. Znalazłem coś dopicia, przynajmniej się nie odwodnię. Dobra trzeba szukać byłej żony. Wspinamy się na górę znajdujemy jej „tajną” paczkę i szukamy dalej.
Po drodze gra uczy nas zdobywania pożywienia rzucając w króliki kamieniami. Miałem nadzieję, że nie będę musiał powtarzać tej czynności, bo mechanika rzutu była prze dziwna. Ponad 30 kamieni później jestem w posiadaniu królika. Teraz mogę go oporządzić. Okazuje się, że Will był chyba myśliwym. Z królika, którego oporządził dostajemy jelita, skórę oraz mięso, które jest nam bardzo potrzebne. Znajdujemy ognisko (Will nawet nie wspomniał, że może Astrid je tutaj zostawiła), rozpalamy je i możemy przyrządzić mięso. Okazuje się, że po drodze też znalazłem puszkę, w której mogę roztopić i zagotować śnieg. Po chwili jestem najedzony i nawodniony.
Idziemy dalej, a przed nami wilk zjadający chyba sarnę. Myślę sobie: „Przekichane, nie mam się czym bronić, a jak mam rzucać kamieniami to od razu walne się nimi w łeb będzie szybciej”, na szczęście Will mówi, że lepiej go ominąć i wszystko będzie git. Przechodzę łukiem obok zwierza i tak pewnie by mnie olał bo był zajęty żarciem, a potem myślę sobie. Hmm Wilki to stadne zwierzęta, czyli zaraz na mnie wyskoczy chmara a ja będę musiał uciekać. Tak się nie stało.
Udaje nam się trafić do miasta, w którym żyje tylko jedna starsza niewidoma pani. Mamy zebrać dla niej żarcie oraz drewno, żeby mogła przetrwać zimę, a ona po tym jak odpocznie, opowie nam co się stało w tym miejscu.
Okej historia zapowiada się na całkiem płytką i prostą. Już sam fakt jedynej żyjącej niewidomej staruszki, w opustoszałym, zabitym dechami miasteczku jest totalnie irracjonalny. Tajemnica związana z byłą żoną i jej walizką. Mimo tych wszystkich rzeczy, chce się iść dalej. Pomóc staruszce, szukać żony, a przy tym odczuwać niepokój.
Drugą godzinę trybu przetrwania podsumuje tylko, jako nuda. Specjalnie wybrałem to samo miasteczko, żeby zobaczyć czy może się coś w nim zmieniło. Budynki w środku prawie takie same. Delikatnie zmienia się położenie szafek, które można przeszukać, oraz ilość rzeczy jaką można zebrać. Przez to, łatwiej jest wybrać domek, który będzie twoją bazą główną, bo za każdym razem ten dom będzie w tym samym miejscu.
Minusem gry jest to, że nie można budować oraz skakać. Gra się przyjemnie, ale w tryb historii. Tryb przetrwania może gdyby był wieloosobowy miałby więcej sensu. Cel surowego i jałowego świata przedstawionego został osiągnięty. Natomiast brak w nim elementu zabawy. Nie wiem co mógłbym zrobić sam w tej grze i po co.
Dlatego The Long Dark oceniam na 3 OKEJKI z Pięciu. Głównie przez początek fabularny. Doceniam ciekawe wykonanie graficzne, oprawę dźwiękową, która pozwala się w czuć jeszcze bardziej w tę grę, ale to za mało. Samo zbieranie, tworzenie i próba przetrwania, to oferują mi prawie wszystkie tego typu gry.
Rozpisałem się o Historii a gdybyście raszowali gierkę zajęło by to pięć minut. A jutro Defense Grid: The Awakening.